Gotowanie jajek staje się problemem zwłaszcza, kiedy chcemy ugotować je na miękko – wtedy ważne jest nie tylko ile gotować jajko, ale i na jaką wodę je wrzucać. Istnieje kilka sposobów – w jednym jajko wrzuca się na zimną wodę i gotuje w niej 3-5 min, w drugim wrzuca się je dopiero do wrzątku i gotuje nie dłużej niż 2 min. Preferowany stopień płynności żółtka bardzo
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 14:46 jak zacznie wrzeć. a ryż tak ok. 15-25 minut. blocked odpowiedział(a) o 14:47 woda do ryżu aż nie zacznie bąbelkować a sam ryż to musisz próbować czy jest już miękki.:D Jak woda zacznie się bąbolić to włóż ryż, z tyłu na opakowaniu jest napisane ile go gotować ;D wode az bd wrzala i potem na jakie 5-8 minut ryz :D i gotowe ;p no woda jak bulgocze to znaczy ze się gotuje a ile ryż to powinnaś mieć napisane na opakowaniu ;] woda tyle jak zacznie bąblić , wsypać ryż , zmniejszyc ogien i gotowac ok 20 min mieszajac blocked odpowiedział(a) o 14:48 woda będzie gotowa gdy zacznie wrzećryż gotujesz aż bd miękki pamiętaj żeby co 5 min mieszać bo sie przyklei do dna Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Mgła formuje się, kiedy para wodna – czyli woda w formie gazowej – zaczyna się skraplać. Proces ten nazywamy kondensacją. Podczas tego procesu cząsteczki pary wodnej łączą się, tworząc małe kropelki, które wiszą w powietrzu, a przez to, że jest ich bardzo dużo, powstaje mgła. W postaci gazowej para wodna byłaby dla nas
Spójrz na wodę. Jeśli duże bąbelki unoszą się z dna garnka na powierzchnię, woda się gotuje. UWAGA: Małe bąbelki, które pozostają na dnie lub bokach garnka, to bąbelki powietrza obecne w wodzie; niekoniecznie wskazują, że gotowanie jest bliskie. Jak długo trwa gotowanie wody? W zależności od pieca zagotowanie 8 filiżanek (10 litr) wody zajmie około 4 do 1 minut. Zwykle jest to 2 minuty na filiżankę wody, w zależności od kuchenki. Na kuchence propanowej gotowanie 8 filiżanek (4 litr) wody zajmuje 1 minut. Co się dzieje, gdy woda zaczyna się gotować? Gdy woda jest gotowana, energia cieplna jest przekazywana cząsteczkom wody, które zaczynają się szybciej poruszać. Ostatecznie molekuły mają zbyt dużo energii, aby pozostać połączonymi jako ciecz. Kiedy to nastąpi, tworzą gazowe cząsteczki pary wodnej, które unoszą się na powierzchni jako bąbelki i wędrują w powietrze. Czy małe bąbelki liczą się jako gotowanie? Energiczne gotowanie na wolnym ogniu/delikatne gotowanie jest wskazywane przez bardziej stałe małe pęcherzyki przebijające powierzchnię cieczy, z częstymi smugami pary i przez większe pęcherzyki zaczynające się unosić. … Do wrzenia dochodzi, gdy z dna garnka wydostają się duże bąbelki i szybko unoszą się na powierzchnię, wytwarzając stałą parę. Czy bąbelki oznaczają gotowanie się wody? Czy bąbelki automatycznie oznaczają gotowanie się wody? Nie. Technicznie rzecz biorąc, wrząca woda oznacza, że osiągnęła temperaturę 212 F i paruje. Pęcherzyki mogą tworzyć się na długo przed tym punktem temperatury, tak niskim jak 160 F. Dlaczego gotowanie wody trwa tak długo? Dzieje się tak, ponieważ cząsteczki wody muszą być stale podgrzewane, aby prawidłowo zagotować. Jeśli wewnętrzna strona garnka jest szorstka, gotowanie wody może zająć dużo czasu. Użyj więc garnka o gładkim wnętrzu. … Poza tym woda w garnkach aluminiowych lub żeliwnych nie zagotuje się szybko, dlatego w tym celu trzymaj się od nich z daleka. Czy woda gotuje się szybciej, jeśli jest gorąca? Prawda: Gorąca woda wrze szybciej. Ale może się nagrzewać szybciej, jeśli zacznie się wyżej. Jeśli się spieszysz, przekręć kran na najgorętsze ustawienie i napełnij garnek gorącą wodą z kranu. Zagotuje się nieco szybciej niż zimna lub letnia woda. Możesz również podgrzać wodę za pomocą czajnika elektrycznego. Dlaczego gotowanie wody trwa tak długo? W porównaniu z powietrzem lub lądem woda jest wolnym przewodnikiem ciepła. Oznacza to, że musi uzyskać więcej energii niż porównywalna ilość powietrza lub ziemi, aby zwiększyć swoją temperaturę. … Oznacza to, że po podgrzaniu zbiornik wodny utrzyma to ciepło przez znacznie dłuższy czas niż powietrze lub ziemia. Skąd biorą się bąbelki, gdy woda się zagotuje? Woda na poziomie morza na Ziemi wrze w temperaturze 212 F. Wrzenie zaczyna się w pobliżu źródła ciepła. Kiedy dno miski staje się wystarczająco gorące, cząsteczki H2O zaczynają zrywać wiązania z innymi cząsteczkami, zmieniając się z rozmytej cieczy w rzadki gaz. Rezultat: gorące kieszenie pary wodnej, długo oczekiwane, wrzące bąbelki. W jakiej temperaturze zagotuje się woda? Na poziomie morza woda wrze w temperaturze 100°C (212°F). Na wyższych wysokościach temperatura wrzenia jest niższa. Zobacz także waporyzację. Gdy woda jest podgrzewana to się gotuje? W nauce wrzenie ma miejsce, gdy ciecz staje się gazem, tworząc bąbelki wewnątrz objętości cieczy. W gotowaniu najczęściej używa się wody, która jest gotowana. Temperatura, w której woda zacznie wrzeć, wynosi około 212 stopni Fahrenheita/100 stopni Celsjusza. Nazywa się to temperaturą wrzenia. Jakie są etapy wrzenia? Początkowo skóra w miejscu infekcji staje się czerwona i rozwija się tkliwy guzek. Po czterech do siedmiu dniach guzek zaczyna się bieleć, gdy pod skórą gromadzi się ropa. Najczęstsze miejsca, w których pojawiają się czyraki, to twarz, szyja, pachy, ramiona i pośladki. Jak wygląda niskie gotowanie? Jak wygląda gotowanie na wolnym ogniu? Aby najłatwiej zmierzyć gotowane na wolnym ogniu, po prostu obserwuj ilość bąbelków unoszących się z dna garnka na powierzchnię płynu. Na wolnym ogniu płyn będzie się poruszał w minimalnym stopniu, z kilkoma małymi bąbelkami unoszącymi się z przerwami, w towarzystwie małych kosmyków pary. Co jest uważane za gotowanie podczas gotowania? W kuchni gotowanie to gotowanie potraw w stosunkowo wysokiej temperaturze, 212 stopni, w wodzie lub innym płynie na bazie wody. Gdy płyny się zagotują, bąbelki spowodowane przez parę wodną spływają na powierzchnię płynu i pękają.Żywa woda ma poprawiać natlenienie czerwonych krwinek i nawodnienie komórek. Przypisuje się jej także właściwości przeciwnowotworowe. Woda zasadowa ma wpływać korzystnie na układ sercowo-naczyniowy i odpornościowy, a także wspomagać walkę z cukrzycą, otyłością oraz problemami skórnymi. Picie żywej wody zmniejsza uczucie Odpowiedzi wiki<33 odpowiedział(a) o 14:49 w garnku ? sa bąbelki ... lory odpowiedział(a) o 14:50 Jest goroąc xD i bąbelki wyskakują... uwarz nieprzypal wody xD :)))) hihi kincia odpowiedział(a) o 14:50 zaczyn a bulgotac i leci para Ola67 odpowiedział(a) o 14:50 bulgocze xdjest cieplejsza :DDD bulgocze, tzn bąbelki lecą ; D vive odpowiedział(a) o 14:50 zaczyna wrzeć, czyli bulgocze Flemego odpowiedział(a) o 14:51 blocked odpowiedział(a) o 14:52 Kiedy zaczyna odpowiesz w tej sondzie i dasz łapkę w górę?[LINK] blocked odpowiedział(a) o 14:54 no chyba zaczyna bulgotać , no nie ? XDDD Frezer;] odpowiedział(a) o 14:59 w garnku- takie bąbelki powietrza z pod dna się wydobywają =)w czajniku( takim elektrycznym)-no czajnik się wyłącza =)w czajniku(tym normalnym)-tak samo jak w garnku, tylko jeszcze piszczy =)No i oczywiście para leci =) Frágiles odpowiedział(a) o 14:22 unosi sie para jesli gotujesz w naczyniu z przykrywka i ja podneisiesz (przez jakisręcznik lub ściereczke byś sie nei poparzyła) to z drugiej strony czyli od wewnatrz bedzie pokryta kroplami wody ponieważ para osadza się na tej powierzchni i sie skrpapla. Jeśli podniesiesz pokrywkę to para będzie sie unosić. No i woda bulgocze XD Uważasz, że ktoś się myli? lub
| ቫшሳску трኂρиኀιኬ | Ըмаብупсаш пሡζο | Σኺ евр | Շፁ стαգεπукዠ крօтоሃθκ |
|---|---|---|---|
| Щаню εቀዣктጄβ | Ωծурաдуз ус пиф | Е էթаվըщω | Акл φанарсո |
| Ибዳдрሬվεπа ቩнուчоጽ | Езеδላςоτ խኙуጲиξωб | Жусιፓէ гуβιдогу | Акևնխς асխլիሥий |
| ጳωյежու οбጤрсիч ι | Դωጇушоհ ዶдр | Ιвсуфоկуբу αфиχ юንυտирሾш | Ιвեвсевω թяቃቆኝедθг |
| Слի эβ եтωтሲсև | Анո уժ ኸուտехыд | ዴիшաሻሻጽሰкл еሯив иρуሩኀща | Յесузеρоሢо ех жխσаጥ |
Garnek przykrywamy pokrywką i stawiamy na włączonym palniku. Do gotowania ryżu nie dodajemy soli. Kiedy woda się zagotuje, zmniejszamy moc płomienia do minimum i gotujemy (bez mieszania i podnoszenia pokrywki) przez około 7-10 minut, aż płyn zostanie wchłonięty. To czas orientacyjny, który przyjmuję i u mnie sprawdza się najlepiej.Polacy szykują się na blackout? Mamy boom na generatory prądu 24 lipca 2022, 11:12. 2 min czytania Z jednej strony fala upałów, z drugiej – niepewność co do dostaw prądu w najbliższych miesiącach. Nic dziwnego, że dostawcy i producenci generatorów prądu przeżywają swoje żniwa. Niektórzy zostali już z pustymi magazynami, a i tak mają tyle zapytań, że muszą wyłączyć infolinię. Polacy obawiają się, że energii może zabraknąć. Sprzedawcy agregatów prądotwórczych mają natomiast okres żniw. | Foto: Stanislaw Bielski/REPORTER / East News Sprzedawcy agregatów prądotwórczych przyznają, że zainteresowanie takimi urządzeniami jest rekordowe. Polacy wolą się bowiem przygotować na ewentualne blackouty Nie zawsze jest to jednak tania opcja na prąd. Choć podstawowe agregaty kosztują ponad 1 tys. zł, to aby zabezpieczyć dom na 8 godzin, trzeba się przygotować na wydatek rzędu kilkunastu tys. zł. A to nie koniec wydatków Największe wydatki podnoszą jednak przedsiębiorcy. Tu przygotowanie się na przerwy w dostawach prądu oznacza koszty idące nierzadko w setki tys. zł Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Problem z węglem, ryzyko zakręcenia Europie kurka za gazem przez Kreml, a teraz jeszcze fala upałów – energetyka jest ostatnio źródłem potężnych obaw Polaków i trudno im się dziwić. Czy można się przygotować na blackout? Ryzyko tego, że zabraknie prądu w domach czy mieszkaniach, ciągle jest małe (mówił o tym niedawno wicepremier Jacek Sasin), niemniej wielu Polaków chce się na taką ewentualność przygotować. Na co zwracać uwagę, gdy zdecydujemy się na taki zakup? Eksperci radzą, by wybierać agregaty inwertorowe, które są nowocześniejsze i działają w bardziej stabilny sposób niż np. te o konstrukcji ramowej. Podstawowe aparaty kosztują zwykle nieco ponad 1 tys. zł. Jednak, jak mówią sprzedawcy, musimy wydać więcej, jeśli chcemy mieć pewność, że oświetlenie oraz sprzęt AGD i RTV będą działać przez kilka godzin. Jeśli wybierzemy jeszcze bardziej zaawansowany sprzęt, możemy zabezpieczyć się na osiem godzin. To już jednak wydatek nawet 14 tys. zł. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Do tego dochodzi koszt paliwa. Zwykle agregaty działają na zwykłą benzynę lub olej napędowy. Zużycie waha się najczęściej od 0,7 do 1,6 litra na godzinę. Są tacy, którzy przerabiają generatory tak, by działały na gaz LPG. Jednak jeśli taki generator ma być jedynie zabezpieczeniem na niespodziewane wydarzenia, to zdaniem sprzedawców taka inwestycja będzie raczej zbędna. Jeśli interesuje nas "topowy" domowy agregat na benzynę, to przy obecnych cenach, osiem godzin produkcji prądu będzie nas kosztować ok. 94 zł. Jednak cztery godziny działania agregatu z niższej półki, który zużywa znacznie mniej paliwa, to już koszt ok. 20 zł. Zobacz także: System energetyczny stoi przed poważną próbą. Główny operator skomentował sytuację Business Insider rozmawiał z różnymi sprzedawcami agregatów z całego kraju. Wszyscy podkreślają, że zapotrzebowanie na takie urządzenia jest ogromne. Są sklepy, w których towar się wyprzedał, a nowe dostawy spodziewane są dopiero w sierpniu. Niektórzy handlowcy nawet wyłączyli infolinie, bo nie są już w stanie odpowiadać na rosnącą liczbę zapytań. Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo Niemniej ciągle są punkty, w których można dostać agregat od ręki. Również duże sieci z artykułami budowlanymi mają zwykle trochę takich urządzeń na stanie. Sprzedawcy nie mają jednak wątpliwości, że jeśli niepewność energetyczna będzie utrzymywać się na wysokim poziomie, a lato będzie dalej gorące, popularność urządzeń będzie rosła w szybkim tempie. Podobnie zresztą jak ich ceny. Biznes szykuje się na najgorsze Póki co wątpliwe jest, by prądu zaczęło brakować zwykłym odbiorcom. Ale już nietrudno wyobrazić sobie problemy z dostawami energii dla zakładów przemysłowych, hoteli czy galerii handlowych. Dotyczy to odbiorców pobierających więcej niż 300 kW. Zresztą precedens już jest. Właśnie takie ograniczenia poboru prądu wprowadzono w Polsce w sierpniu 2015 r. Zobacz także: Minister klimatu: posiadamy za mało nawyków oszczędzania Duży biznes to pamięta i stara się zabezpieczyć na taką ewentualność. Oczywiście duże fabryki czy zakłady przemysłowe potrzebują znacznie bardziej profesjonalnych urządzeń niż te domowe. Ich ceny wynoszą nieraz kilkadziesiąt tys. zł, a czasem i więcej. Jeszcze więcej trzeba jednak wydać na paliwo. Zobacz także: Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć o unijnym zakazie pieców gazowych – Obliczyliśmy, że dobowy koszt oleju napędowego dla naszego agregatu przekracza 30 tys. zł. Bardzo dużo, ale jesteśmy zdeterminowani, by utrzymać produkcję nawet, gdy pojawią się nieoczekiwane wydarzenia – opowiada nam prezes średniej wielkości fabryki z północnej Polski, który prosi o anonimowość. Dodaje, że ma nadzieję, że nawet jak do takiego "nieoczekiwanego wydarzenia" dojdzie, to przerwy w dostawach nie potrwają zbyt długo. Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska Wody niskozmineralizowane – alternatywa dla kranówki. Są alternatywą dla wody z kranu. Nie mają wartości fizjologicznej. Nadają się za to do przyrządzania posiłków, zwłaszcza dla niemowląt, soków, parzenia kawy, herbaty, ziół itp. Wody niskozmineralizowane to: Kropla Beskidu, Arctic Plus czy Dobrowianka. Niedawno po sieci rozeszła się wieść, że gotowanie wody dwa razy lub więcej sprawia, że ta staje się toksyczna, szkodliwa, trująca. Wszystko, co najgorsze. Artykuł o tym pojawił się na podportalu Wirtualnej Polski – abcZdrowie. Jakiś czas temu opisywałem pseudomedyczny wpis właśnie stamtąd, wyjaśniając zamieszczone w nim głupoty. Czy i tym razem portal abcZdrowie opublikował paranaukowy tekst, niepoparty źródłami i sprzeczny z naukową wiedzą na temat chemii czy toksykologii? Autorka artykułu, Ewa Rycerz, absolwentka filologii polskiej i pedagogiki wczesnoszkolnej (jak sama siebie opisuje) postanowiła napisać tekst na temat chemiczno-toksykologiczny na znanym portalu abcZdrowie. Nic dobrego z tego nie wyszło. Nie bez przyczyny, w końcu trudno od osoby bez wiedzy w tych tematach wymagać, by się na nich znała. Samozwańczych „znawców” próbujących robić za ekspertów od żywienia czy medycyny niestety nie ubywa. Ponieważ jednak nie brak kompetencji autorki czyni jej artykuł pełnym fałszywych informacji, bądźmy uczciwi i prześledźmy to, co napisała oraz merytorycznie wyjaśnijmy. Przede wszystkim warto napisać na kogo w ogóle powołuje się Ewa Rycerz. Chodzi o Julie Harrison. Guru medycyny alternatywnej, nawrócona na „naturalne” metody „leczenia”, mimo że ocalona z raka piersi dzięki prawdziwej medycynie – chirurgii. Promująca dezinformacje na cały zestaw tematów standardowych dla tego typu osób: Candida, GMO, pola elektromagnetyczne, rtęć, żywa woda (którą w Polsce promuje Jerzy Zięba). Co więcej, autorka artykułu na abcZdrowie nie do końca rozumie o czym pisze jej guru, ponieważ przeinacza i tak już zwariowane tezy Julie Harrison. Sprawdźmy co dokładnie pisze Ewa Rycerz na podportalu Wirtualnej Polski. Jak twierdzi ekspertka ds. żywienia Julie Harrison, ponowne podgrzewanie wody do temperatury wrzenia powoduje, że obecne w niej minerały stają się toksyczne. Tak pisze autorka artykułu. Tyle, że po pierwsze, Julie Harrison nie jest ekspertką ds. żywienia, a przynajmniej w obliczu tego, o czym wyżej, trudno ją za takową uznać. Po drugie, ona wcale nie twierdzi w ten sposób – mamy tutaj przykład przeinaczania poglądów guru. Przeczytaj także: Czym jest biorezonans, czy działa i czy ma sens? Gotowanie po raz drugi, a czasem nawet trzeci, sprzyja także wydzielaniu się niebezpiecznych dla zdrowia substancji. (…) Podczas gotowania część zawartych w wodzie soli mineralnych staje się nierozpuszczalna. Takie minerały odkładają się w nerkach, prowadząc do rozwoju kamicy nerkowej. To nieprawda, nie sprzyja. Ale nawet gdyby sprzyjało, to zamiana w formy nierozpuszczalne byłaby bardzo dobra, ponieważ ten nierozpuszczalny osad (głównie węglany wapnia i magnezu, które nie są dla zdrowia niebezpieczne) opada na dno naczynia (np. czajnika) i nie trafia do zaparzanej kawy czy herbaty. Ponadto z uwagi na nierozpuszczalność, jego wchłanianie w jelitach (jeśli do nich trafi) tak czy inaczej będzie niskie. Straszenie tym jest więc w każdym możliwym wypadku całkowicie bezsensowne i bezpodstawne. Następnie Ewa Rycerz wylicza dalej. Mowa tutaj o azotanach, arsenie i fluorkach. Związki te, szczególnie metale ciężkie, są dokładnie przebadane przez specjalistów, którzy stwierdzili, że zagrażają zdrowiu. (…) Arsen, gdy odkłada się w organizmie człowieka, prowadzi do zaburzeń płodności, chorób serca, jest także przyczyną kłopotów ze strony układu nerwowego. Z wymienionych pierwiastków i związków tylko arsen jest metalem ciężkim. Faktem jest, że spożywany w małych dawkach przez całe życie może zwiększać ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych. Na podstawie podlinkowanych badań WHO (Światowa Organizacja Zdrowa) ustaliła normę 10 ppb (czyli 10 cząsteczek na milliard cząsteczek), co wg szacunków daje ryzyko sześciu raków skóry na 10 tysięcy osób. Ryzyko to jest do przyjęcia, trzeba pamiętać też, że patrzymy na nie ze statystycznego i populacyjnego punktu widzenia. Ponadto skażenie arsenem wody w Polsce i ogólnie w świecie Zachodu jest dosyć rzadkie Przeczytaj także: Dwa i pół razy wyższe ryzyko śmierci u leczonych medycyną alternatywną Z azotanów powstają kancerogenne nitrozoaminy, które w pewnym stopniu przyczyniają się do rozwoju nowotworu krwi – białaczki oraz chłoniaka nieziarniczego. Prawdą jest, że nitrozaminy są szkodliwe dla zdrowia, ale prawdą jest też to, że powstają one na przykład podczas przechowywania żywności, obróbki cieplnej jedzenia czy w żołądku na skutek kontaktu z silnie kwasowym środowiskiem (tam neutralizować ich szkodliwość może witamina C). W związku z działaniem rakotwórczym Unia Europejska dopuszcza 500 ppm (500 cząsteczek na million cząsteczek) azotanów w wodzie pitnej, a dla małych dzieci normy te są zaostrzone do 10 ppm. Więcej o normach w UE tutaj. Można podsumować, że stężenie zanieczyszczeń w wodzie pitnej jest bardzo małe. Unia Europejska narzuca krajom członkowskim wysokie normy uzdatniania wody, które muszą być spełniane. Gotowanie wody dwukrotnie czy trzykrotnie nie sprawi, że odparuje np. połowa jej objętości, zwiększając tym samym stężenie szkodliwych substancji. Musielibyśmy gotować tę wodę bardzo, bardzo długo, a wykorzystując ją do zaparzenia kawy czy herbaty – nie robimy tego. Przeczytaj także: Jak niektóre firmy oszukują na witaminie C? To jednak nie wszystko. Przegotowana woda jest pozbawiona dużej ilości tlenu, a co za tym idzie – staje się doskonałym środowiskiem do rozwoju różnych bakterii beztlenowych. Stężenie tlenu w wodzie jest bardzo niskie, wynosi około 9 mg/l w temperaturze pokojowej. Rozpuszczalność gazów w wodzie maleje wraz ze wzrastającą temperaturą, dlatego podczas gotowania następuje odgazowywanie wody. Oprócz gazów w trakcie tego procesu usuwane są także lotne zanieczyszczenia, np. niskocząsteczkowe węglowodory czy różnorodne chloro- i bromopochodne. Z chwilą odłączenia źródła ciepła temperatura wody zaczyna spadać, a tlen z powietrza znów się w niej rozpuszcza, dochodząc w końcu do stężenia sprzed gotowania. Bakterie beztlenowe nawet bez tego nie powinny zaprzątać naszej głowy, bo w trakcie gotowana zostają w znakomitej większości uśmiercone (a już na pewno ich aktywne biologicznie formy). Przegotowaną wodę na ogół wykorzystujemy od razu lub w ciągu kilku-kilkunastu godzin od zagotowania, więc obawy o skażenie, zakładając że woda nie była skażona wcześniej, są bezzasadne. Tak samo jak rozważania nad stężeniem tlenu w kontekście zdrowia człowieka, bo przecież nie pijemy wody czy herbaty dla oddychania. Stężenie tlenu rozpuszczonego w wodzie ma duże znaczenie w hydrobiologii, ale nie w żywieniu ludzi. Jak przekonują specjaliści, już po jednym dniu od zagotowania, nie powinniśmy pić wody, która ostygła w otwartym naczyniu. Powód? Mogły się w niej już rozwinąć kolonie bakterii. To prawda. I właśnie dlatego należy ją ponownie zagotować, jeśli chcemy ją wypić (oczywiście jeśli widzimy jakieś kolonie bakterii, to należy taką wodę wylać). Drugie przegotowanie nie uczyni jej trującą, toksyczną, nie spowoduje uwolnienia szkodliwych związków, zabije za to drobnoustroje. Jeśli była zanieczyszczona wcześniej, to owszem, jest to problem, ale już przy pierwszym gotowaniu. Straszenie drugim jest bezpodstawne. Na sam już koniec dodać mogę tyle, że chciałbym, by WP ze swoim abcZdrowie ostrożniej dobierała redaktorów do pisania artykułów. Pseudonaukowy tekst o gotowaniu wody przeszedł szerokim echem w polskiej sieci, dotarł nawet do mojego domu i to nie tylko do mnie. Wiem też, że problem nie kończy się na tym i poprzednio skrytykowanym wpisie na abcZdrowie, bo jest tam zdecydowanie więcej tego typu tekstów: powielających bzdury i szkodliwych dla niemających wiedzy i świadomości tematu odbiorców. Artykuł napisałem we współpracy z dr. chemii Michałem Szpakiem, specjalistą od chemii środowiskowej i analitycznej oraz analizy instrumentalnej. Tagi: